"Bo ja choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu:" Idź!"- a idzie; a drugiemu:"Chodź!" a przychodzi; a mojemu słudze:"Zrób to!"- a robi. Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i wracając do tłumu,któryś szedł za Nim, rzekł: Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu" Łk 7,8-9
Każdy z nas podlega władzy, ale nie każdy z nas ma pod sobą "żołnierzy" (chyba, że Ty jesteś szefem, albo nauczycielem, lub rodzicem już). Trochę to się łączy, z rozkazami. Tylko nie o takie rozkazywanie chodzi, że "zrób to i tamto", bo musisz ale zrób bo chcesz.
Takie jest moje skojarzenie na dziś. Bycia żołnierzem Pana.
Słuchanie, zrobienie, pójście.
On wymaga, ale ile my wymagamy od Niego? Czy my nie mówimy "Panie Boże zrób dla mnie to i to"? Czy my czasem nie chcemy być szefem dla niego, albo by jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na raz okazało się, że dostajemy wszystko?
Przecież to On jest Szefem i powinniśmy być bardziej uważni i słuchać Jego słów, które kieruje do Nas. Tyle słów dostajemy przez drugą osobę. Tyle słów zapisanych w piśmie świętym. Uczep się jednego na jeden dzień, na cały tydzień- chodź z tym słowem, niech będzie Twoje i nim żyj. To jak kierowanie się złotą zasadą, by trwać. By zwrastać, na nowo. Nie uciekać.
My uciekamy (ja uciekam bardzo ostatnio) przed właśnie byciem Sługą, który idzie, który przychodzi, który robi.
Ja uciekam.
Jestem tą, o którym można powiedzieć "człowiek małej wiary", ale może właśnie o to dziś chodzi.
O bycie Sługą w "małej wierze". O moje trwanie tu i teraz. W tej sytuacji, podleganiu władzy i nie bycie władcą nad nikim innym. Ja potrzebuje by ktoś pokierował moje stopy w dobrym kierunku, albo raczej wskazał jak zawrócić.
To jak taka zmyłka, albo nawigacja krzycząca już na mnie "zawróć, zawróć, zawróć", a ja nadal jadę do przodu i zamiast przyjść odchodzę, zamiast zrobić nie robię, zamiast pójść nie idę.
Wiesz chce Ci dziś życzyć, abyś stał się żołnierzem Pana, który gdy jak przyjdzie dzień i powie mu "Idź- a idzie, Chodź- a przyjdzie, Zrób- a zrobi", tak na serio na 100%, na prawdę.
Życia w prawdzie, życia w zgodzie z sobą.
Owca
Każdy z nas podlega władzy, ale nie każdy z nas ma pod sobą "żołnierzy" (chyba, że Ty jesteś szefem, albo nauczycielem, lub rodzicem już). Trochę to się łączy, z rozkazami. Tylko nie o takie rozkazywanie chodzi, że "zrób to i tamto", bo musisz ale zrób bo chcesz.
Takie jest moje skojarzenie na dziś. Bycia żołnierzem Pana.
Słuchanie, zrobienie, pójście.
On wymaga, ale ile my wymagamy od Niego? Czy my nie mówimy "Panie Boże zrób dla mnie to i to"? Czy my czasem nie chcemy być szefem dla niego, albo by jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na raz okazało się, że dostajemy wszystko?
Przecież to On jest Szefem i powinniśmy być bardziej uważni i słuchać Jego słów, które kieruje do Nas. Tyle słów dostajemy przez drugą osobę. Tyle słów zapisanych w piśmie świętym. Uczep się jednego na jeden dzień, na cały tydzień- chodź z tym słowem, niech będzie Twoje i nim żyj. To jak kierowanie się złotą zasadą, by trwać. By zwrastać, na nowo. Nie uciekać.
My uciekamy (ja uciekam bardzo ostatnio) przed właśnie byciem Sługą, który idzie, który przychodzi, który robi.
Ja uciekam.
Jestem tą, o którym można powiedzieć "człowiek małej wiary", ale może właśnie o to dziś chodzi.
O bycie Sługą w "małej wierze". O moje trwanie tu i teraz. W tej sytuacji, podleganiu władzy i nie bycie władcą nad nikim innym. Ja potrzebuje by ktoś pokierował moje stopy w dobrym kierunku, albo raczej wskazał jak zawrócić.
To jak taka zmyłka, albo nawigacja krzycząca już na mnie "zawróć, zawróć, zawróć", a ja nadal jadę do przodu i zamiast przyjść odchodzę, zamiast zrobić nie robię, zamiast pójść nie idę.
Wiesz chce Ci dziś życzyć, abyś stał się żołnierzem Pana, który gdy jak przyjdzie dzień i powie mu "Idź- a idzie, Chodź- a przyjdzie, Zrób- a zrobi", tak na serio na 100%, na prawdę.
Życia w prawdzie, życia w zgodzie z sobą.
Owca
Komentarze
Prześlij komentarz